niedziela, 21 września 2014

Shwarzsonne Heinrish Progress







Finally I managed to pull out a brush and paint something! It seems that if I truly want to progress with my painting I need to get out of the house and just aim for my local wargaming club to stay there and just paint - somehow the atmosphere of the public workshop make me actually paint and paint like hell ablaze. And so I picked up my good ol' and trusty Axis Light Panzer Walker "Heinrich" and withing a few hours managed to paint one of its guns, the engine compartment that bind the legs and facing and underbelly of the superstructure. I am pretty happy for the outcome and will gladly work some more on this model...

Nareszcie udało mi się podnieść pędzel i coś zmalować! Wygląda na to, że jakiekolwiek postępy w moim malowaniu zależne są od tego, czy siedze w domu czy wychodzę do mojego lokalnego sklepu slash klubu - jakoś atmosfera publicznego warsztatu dobrze wpływa na moją kreatywnośc, i tak w kilka godzin malowałem jak sam diabeł z ogniem za plecami. I tak oto wyciągnąłem na ladę mój stary wierny model Lekkiego Czołgu Kroczącego Osi "Heinrich", w ciągu kilku godzin malując jedno z jego uzbrojonych 'ramion', silnik który jest również łącznikiem nóg oraz podbrzusze i bok superstruktury. Ogólnie jestem zadowolony z efektu i z radością posiedzę jeszcze trochę nad tym modelem...

piątek, 6 czerwca 2014

Mailfaux Rail Crew or Stuff!






Four months! Not that I didn't touch a brush in this quite spectacular duration, but still, the little workshop blog surely do need more action. It's like always the issue of not enough time to handle all of the projects and things going on... You know how it is. Still, finally managed to get a solid set of picture done by my good friend with a proper'ish photo camera and so on! This time it is almost full Malifaux Rail Crew band, lacking a master (who got into a bit of floor-to-miniature tussle) but instead visiting the big boy above - the Rail Golem! All in all it was a good place to test the metalic spray primer and then paint it over - the miniature is big and quite smooth, so making out the details to 'pop' wasn't an easy task to start with! Still, I reckon that adding a few colors here and there managed to break the big bloke into something sensible to look at.

Cztery miesiące! Nie, żebym przez ten zaskakujący czas w ogóle nie dotykał pędzelków, ale wciąż temu warsztatowemu blogowi przydałoby się trochę akcji. Jak zwykle problemem okazał się niedomiar czasu względem wszystkich moich projektów i tematów do ogarnięcia... Wiecie jak to jest. Cóż, mimo to udało mi się nareszcie poprosić dobrą koleżankę o foteczki małego projektu, z którym niedawno walczyłem, coś w fomie odświeżenia formy. Oto ekipa Rail Crew do Malifaux, na razie bez fotki mistrzyni (miała spotkanie pierwszego stopnia z betonową podłogą i jest niedysponowana) ale za to z dodatkiem w postaci kolejowego golema! Była to pierwsza figurka na której wypróbowałem działanie podkładu w sprayu o metalicznym kolorze. Figura, choć duża, jest też mocno gładka i trzeba było trochę popracować, by nieliczne acz ładne detale rzeczywiście wyskoczyły na widok i złamały solidną sylwetkę. Ufam, że dodanie kilku mocnych kolorów tu i ówdzie osiągnęło ten cel.







And then, the rest of the crew. Let's start with Emberling, that became quite a hassle - it was, truly, my first attempt at painting something that is pretty much coal and fire. It took some time, research and a few tries before I got it to look good enough for me to continue. The final effect might be cartoonish and bright, but I still quite enjoy it myself. Next in line is Kang, the big boy... I am quite content with how the muscular structure turn out on his back and from the tattoos - I am aware they are still far behind a real good tattoo effect on miniature, but the little dragon and chinese line is crisp enough to be readable, and I couldn't ask for more. And then we have the three slightly abused rail workers with their metallic additions and sad, gaunty looks on their faces. I really am not a fun of the sculpt of the middle one, with too small head with too long arms for the body. He is the palest of the three and the only thing I am quite happy with on him is the strawn hat on his back. The first one I managed to grease a bit and work the little details of his wiry frame (visible well on the chest). And the third one, my favourite, not only have the see through skin patches of blue steel, but both of his hands got replaced and here I went a solid bit whack with metallic colors, quite happy with the outcome. Sure, they are not my best works, sadly, but I decided they are presentable enough to show to the audience and with proper bases, they will be a neat and fully done bad to play with and enjoy!

No i reszta ekipy. Zacznę od Emberlinga, który sprawiał nieco problemu - był bowiem, zaiste, pierwszą moją próbą w pomalowaniu czegoś, co jest praktycznie ogniem i węglem. Zabrał mi więc sporo czasu, szukania referencji i kilka podejść zanim uznałem, że zaczyna wyglądać dobrze i mogę kontynuować. Ostatecznie efekt jest dość jaskrawy i kreskówkowy, ale osobiście mi przypadł do gustu. Kolejny w kolejce to Kang, duży chłopiec... Jestem całkiem zadowolony z tego, że udało mi się solidnie podkreślić strukturę mięśni, co głownie widać na jego plecach. Również tatuaże, choć daleko im od efektu, o jakim marzyłem, to zarówno smoczek jak i chińska maksyma są na tyle ostre i czytelne, że nie odczuwam boleści z ich jakości. A na koniec mamy trzech poobijanych życiem i nieco wysuszonych pracowników kolei! Nie jestem wielkim fanem rzeźby numeru dwa ze zdecydowanie za małą głową i zbyt długimi ramionami. Jest najbardziej blady ze trójki i na nim w pełni zadowolony jestem tak naprawdę tylko z kapelusza noszonego na plecach. Pierwszy w kolejce, choć niewiele ma na sobie, ale dało mu się ładnie natłuścić ciało i pobrudzić ze stylem oraz popracować nad detalem na ciele, co widać zwłaszcza na korpusie. Trzeci, mój osobiście ulubiony z pancerzem wystającym spod skóry i oboma kończynami przerobionymi na narzędzia slash bronie, dostał solidne traktowanie w obróbce kolorowych metalików, i w sumie jestem spośród całej trójki najbardziej zadowolony z tego, jak wyszedł. Wiem, że cała ekipa daleko ma do poziomu złotego demona, ale po opracowaniu podstawek będzie to solidna, w pełni pomalowana ekipa do zabawy!

niedziela, 12 stycznia 2014

More stuff for the Gators!








Once again, a month passed without any move in this place at all. Fortunately, like last time, it is not because I am not painting whenever I can but simply do not have time to write it down in two languages and make some proper photos - and proper is a bad term still for pics made pretty much with a phone, but well, they look better than expected, so yeah... As for the moment, I am finishing three models, all for my Gatormen Army project for Hordes. Thrullg, an arcane purple monster who was half done last time now is almost completely done, just have to rework the base a little bit, polish the nails and claws and he is ready for a spray of varnish! Bog Trog Leader is halfway there actually, with his color scheme defined and a lot of work already done, but yet have to make his ugly mug, base and skin. And finally got my hands onto our lesser warlock - The Wrong Eye - a fantastic Louisiana Style Voo-Doo crocman, who is at the beginning of his work, with some basic colors and shading added and pretty much only his hooked staff done almost completely. So, as you can see, plenty of paint put on them, but still lot's of time (*and proper photo session!*) is waiting for these buddies.

Po raz ponowny miesiąc upłynął bez jakiegokolwiek ruchu na tym blogu. Fortunnie, tak jak poprzednim razem, nie wynika to z tego, że nic nie malowałem, lecz z prostego faktu bycia nieco oskubanym z czasu, który zwyczajnie nie mogę poświęcić na wklepywaniu posta w dwóch językach i zrobienie dobrych fotek moich postępów - a 'dobrych' to mocne słowo jak na zdjęcia pstryknięte praktycznie rzecz ujmując telefonem, no ale wyszły lepiej niż się spodziewałem, więc cóż... Jak na ten moment jestem w trakcie kończenia trzech modeli, wszystkich przeznaczonych do mojej armii Gatormenów do systemu Hordes. Thrullg, magiczny, purpurowy potwór był połowicznie gotowy ostatnim razem jak go tutaj pokazywałem, a teraz jest prawie całościowo kompletny, muszę jedynie dopieścić nieco podstawkę i dać mu odpowiedni manicure oraz pedicure by był gotowy na utrwalenie werniksem! Bog Trog Leader aktualnie jest w połowie prac, ze zdefiniowanym schematem kolorystycznym i kupą roboty już za nim. Ale wciąż muszę pomalować jego wstrętny pysk, podstawkę oraz całą skórę. No i nareszcie położyłem swoje rączki na pomniejszym warlocku armii - The Wrong Eye - fantastycznym, utrzymanym w stylu Luizjańskiego Voo-Doo krokodyludzia, który znajduje się na początku swojej malarskiej ścieżki, z nałożynymi bazowymi kolorami i prostymi łoszami, z praktycznie tylko jego laską z hakiem ukończoną niemalże całkowicie. Tak więc jak widać, sporo farby udało mi się na to wszystko nałożyć, ale nadal trochę czasu (*i porządną sesję foto!*) czeka na tych gości.

sobota, 7 grudnia 2013

Yellow Submarine! Just on top of the Water...



Seems it was pretty much a month since I posted anything here and the funny thing is, it is, this time, not because I didn't manage to actually paint anything at all, but simply because in my new and chaotic timbetable and frantic work schedule I simply had no chance to scavenge myself some free and spare time to even /photo/ the goddamn miniatures! To add salt to this injury my premiere photocamera got busted and so now I had to take all this low quality photos with a mediocre run-of-the-mill digital monkey of a camera. So, yeah, sorry for the low quality of the pictures. But alas, let's start with a first cruiser for the Empire of the Blazing Sun! I am quite happy for how it turned out to be honest, since I had my own doubts about how the yellow and dark grey scheme will work, but ultimately it turned out much better than I expected and I will definitely keep it, same with the simple numerical marking on the hull and using the color of the prow as a squad indicator. So, here it is, first of the three!

Wygląda na to, że niemalże miesiąc minął odkąd udało mi się zapuścić tutaj jakiegokolwiek posta, a by było zabawniej, tym razem nie wynikało to z tego, że nic nie malowałem, ale raczej z tego, że nadal jestem w trakcie ostrego układania sobie nowej tabelki zarządzania czasem, a mój wymagajacy czasowo profil pracy dodatkowo nie ułatwia mi prób odzyskania odrobiny wolnego czasu chociażby po to, by pstryknąć moim pamperkom jakieś foteczki. By posolić ranę, mój profesjonalny aparat padł jak strucla i teraz fotki musiałem cyknąć prawdziwą cyfrową małpką, która jakościowo pozostawia wiele do życzenia - ów żółcie ie są takie płaskie, wierzcie mi, jest na nich dość mocne przejście z jasnego pomarańczu do bladej, wytartej żółci (Pierwsza fotka jako tako to obrazuje). Ogólnie jestem zadowolony, jako że miałem wątpliwości co do tego, czy ciemna szarość z jaskrawą żółcią wyjdzie dobrze, kiedy inne kolory stanowią zaledwie detal na okręcie, ale efekt jest całkiem w porządku i mam zamiar kontynuować takie malowanie, używając określonej numeracji na burtach oraz koloru dziobu jako oznacznika szwadronu.

poniedziałek, 4 listopada 2013

Philosophers of the Frozen South - Plato and Ptolomy!


So, yeah, it seems I really don't get lazy lately and paint whenever I can. It's of vital importance to me as last thing I want to see now is me getting all lazy with the painting once again. Nevermore! So, to continue my adventure with Covenant of Antarctica and their starter fleet I gave little frigates a bit of a break and got into slightly bigger model, one of the three Plato Class Cruisers, simply to have some more fun and to decide for the color of the "wooden" deck, one, that would both be suiting yet contrasting - I am quite happy for how it worked out and the bridge with varying colors of abused steel is what I am happy for as well.

Tak, więc jak widać nie mam zamiaru poddawać się lenistwu i maluję, kiedy tylko mogę. Kluczowym dla mnie jest teraz nie poddawać się ponownie i odpuścić malowaniu po raz ponowny. Nigdy więcej! Kontynuuję więc swoją malarską przygodę z Przymierzem Antarktydy i starterem do tejże, dając chwilę wytchnienia malutkim fregatorm i zabierając się za nieco większy model pod postacią krążownika klasy Platon, po prostu po to, by mieć trochę zróżnicowanego ubawu jak i zdecydować się na kolor "drewnianego" pokładu, tak, by był zarówno gładko pasujący jak i elegancko kontrastowy - Jestem całkiem zadowolony z efektu, tak samo jak z mostka w różnych odcieniach zmęczonego metalu.


Ptolomy Class Bomber - 49% done - what I mean here, it's that this underside is /almost/ done at the topside is still awaiting a single touch of the brush. Yes, this is it's underside (*And surprisingly, it is an airplane!*) and so I decided to paint it mainly in dirty blue with the black and yellow 'safety strips' on the landing gear. I still need to glaze the metallic parts with some light purple and paint nice, crisp and clean lines that will seperate the armour plates from the metallic component of the ship visually. The topside will be either white or I will keep the turqouis basic color of the army... I am still pondering if the airforce of my army should have it's own distinctive color schem or should fit with the rest of the forces. All in all,painting this bit took much more time than I expected!

Ptolomy Class Bomber - 49% ukończenia - znaczy się, jedna strona /prawie/ gotowa a druga czekająca na malowanie. To jest /spód/ samolotu (*tak, to jest samolot*) i dlatego pomalowałem go na brudny błękit wraz z 'pasami bezpieczeństwa' na płozach do lądowania. Nadal muszę pociągnąć metaliki lekko fioletowym łaszem no i pomalować ładne, równe krawędzie oddzielające metal od reszty konstrukcji. Druga połówka będzie albo biała albo zachowam turkusowy odcień armii... Się jeszcze zastanawiam, czy lotnictwo powinno mieć własne kolory czy cała armia powinna być zunifikowana jednym głównym kolorem. Tak czy siak skurczybyk zajął sporo więcej czasu już, niż się spodziewałem!

niedziela, 27 października 2013

1st Diogenes Class Frigates Squadron


Yesterday was a day sponsored by success! Not only I manage to find a perfect way for me to focus on painting and break my long ongoing 'forever WIP' streak once and for all but also managed to do so by finishing a whole squadron of little frigates for Dystopian Wars. This little cuties are really small and rich with details, but they turned out to be very fun to work with and to paint - also they helped me define the color scheme for my Covenant of Antarctica naval army and find a solid system for marking them by applying a roman numeral on the tail. I think the system works and the scheme is solid as well. Now time to move onto a bigger model...

Wczorajszy dzień sponsorował sukces! Nie tylko odnalazłem perfekcyjny sposób na skupienie się na malowaniu i nareszcie ostatecznie zerwałem ze swoim tytułem 'wiecznego WIP'a' a wszystko dzięki ukończeniu malowania całego szwadronu małych fregat do systemu Dystopian Wars. The małe słodziaki są, cóż, naprawdę małe a zarazem bogate w detale - mimo to okazały się naprawdę przyjemne w malowaniu - nie mówiąc już o tym, że pomogły mi w ostatecznym zdefiniowaniu schematu dla Przymierza Antarktyki i jej morskiej floty a na dodatek stworzyć łatwy i klarowny system oznaczania poszczególnych modeli na pomocą prostej aplikacji rzymskiego numeru na ogonie rufowym. Sądzę, że zarówno mój system jak i schemat kolorystyczny działa jak trzeba. A teraz czas na jakiś większy model...

wtorek, 22 października 2013

1/9 Empire of the Blazing Sun Frigate


No, to szybciutki wpis na wieczór - jedna z dziewięciu fregat Imperium Wschodzącego Słońca dostępnych  w starterze. Bardzo szybkie malowanie, praktycznie Speedpainting, bo od początku do końca zajęło 30 minut. Tak, efekt nie jest na konkursy modelarskie, ale to naprawdę mały model, i na żywo wygląda znośnie - przy patrzeniu na cały szwadron, będzie idealnie, a bardziej zależy mi na dobrym tempie pomalowania tego, niż na jakiejś topowej jakości...

So, a quick little post for the evening - one of the nine Empire of the Blazing Sun avaliable in the starter box. This paintjob was extremely quick, practically a Speedpaint, because painting this from the very top took a total od 30 minutes. Sure, the effect is hardly enough to start in painting competitions, but it look good enough in reality mostly due to it's tiny size - when whole squadron will look like that, it will be ideal, considering I care more to paint it quick than to keep some outstanding quality.

poniedziałek, 21 października 2013

Graug, Captain of Tassar Brawlers


I w ten oto sposób ukończyłem już trzecią figurkę w tym roku! Wow, takie tempo, uszanowanko – jak tak dalej pójdzie, to może  w przyszłym roku uda mi się pomalować ich /aż całe pięć/? Nie ma jednak co szaleć i spokojnie starać się utrzymać tempo… Jak zwykle jest to kwestia motywacji. Teraz zacząłem prowadzić quasi-regularne prezentacje systemu Dystopian Wars i walczę o „posadę” Vanguarda  u Spartan Games, a to oznacza konieczność pomalowania przynajmniej dwóch starterów do ich gier… Zanim jednak do tego przejdziemy, muszę się pochwalić ukończonym modelem do Dreadballa, pierwszym z dwudziestu – a jest to Orx Guard, duży, zielony i brzydki!

Z przykrością informuję, że zła sława modeli Mantica jest w dużej mierze słuszna – nie jest tak, że modele są tragiczne, ale plastik jest twardy, niesympatyczny w obróbce a same odlewy są jakby wytarte z detali i pokryte od góry do dołu nadlewkami i liniami podziału, które często przechodzą przez miniaturowe detale modelu – ponieważ Dreadball to gra planszowa bardziej niż system figurkowy, to uznałem, że nie chce mi się jakoś specjalnie pieprzyć z tym i wyciąłem tylko największe nadlewki i celowałem w poziom TT. Tak oto powstał Graug, kapitan drużyny Tassar Brawlers!

Czerwień i kremowa biel to kolory korporacji, która sponsoruje drużynę tych zielonoskórych brutali, i postanowiłem zaaplikować ten schemat na pancerzu tak, by rzeczywiście wyglądało to nie jako zbroja bojowa, lecz jako pancerny kostium sportowca, więc mamy podział kolorystyczny na strefy, numer zawodnika na plecach w odpowiednim miejscu i jedyne, czego mi brakuje, to wymyślenie logo korporacji, by zrobić odpowiednie kalkomanie (*mam zamiar poeksperymentować z drukowaniem własnych*).

And so here I managed to finish a third miniature this year! Wow, such speed, greetings – if I keep it up, maybe I will manage to paint to a finish a grand total of /five/ miniatures next year? There is no reason to go crazy though and try to calmly keep the current tempo… As usual, it is just a case of proper motivation. Now I began to cycle of quasi-regular presentation and intros to Dystopian Wars and I ‘fight’ for the seat of Spartan Games Vanguard, and that means I am required to paint two starters for their games at the very least… Before I will get to that though, I will now take a moment to showcase a fist out of twenty miniatures for my set of Dreadball – a big, green and ugly Orx Guard!

I regret to inform that the infamy stuck to the Mantic models looks to be verified – it’s not that the models are tragic, but plastic they are made of is hard and hard to work with, the sculpts looks like they got heavily wear off on the details, riddled with mold lines that more often than not cross through little details, making it hard to clean them properly without damaging the look  - since Dreadball is more a boardgame than a miniature game system, I decided, that I don’t really want to screw around with these models and just scrape the biggest lines off and aim at the tabletop quality of painting. That’s how Graug, captain of the Tassar Brawlers was born!

Red and cream white are the main colors of the corporation, that rise and sponsor the team of this green skinned brutes, and so I applied them to the armor in such a way to make it look more like a sport outfit than a battle frame – and so the colors are divided into certain separate zones, making them uniform, there is a team member number on the back of it and the only thing that really is lacking, is to design a logo for the corporation to apply on the model as a decal (*as I try to experiment a bit and make my own decal sheet*)


No ale to nie wszystko – jak tylko skończyłem babrać się z tym orkiem uznałem, że pora zakasać rękawy I zabrać się ze te starter do Dystopiana, poczynając od największych okrętów. Robimy więc, i o to są wczesne WIP’y dwóch wielkich okrętów dla sił japońskich oraz francuskich…


But that is hardly all – as soon as I finished messing with the orx I decided that it’s time at last to get into painting these starters for Dystopian, beginning with the biggest ships. Working then, and so here is an early WIP’s of the two biggest ships for Japanese and French forces…

środa, 25 września 2013

Dreadball - First Orx WIP!


Jak zmiana dobrze wpływa na kreatywność, prawda? Ot, wystarczyło, że zacząłem się zbywać z półek modeli do Warhammerów, że zwolniło mi się miejsce na wyciągnięcie moich flot na półeczkę, moich armii do Infinity z gąbeczek i wystawić w prominentnym miejscu na widoku… Tyle tylko trzeba było, by wróciła mi iskra do malowania! Wiem wiem, że szybki skok regularnych wpisów umarł tutaj jakiś czas temu, ale stali czytelnicy mojego głównego bloga znają powody pod postacią pogruchotanych wakacji. Tak czy siak, odświeżyłem farby, wyczyściłem mokrą paletę i wziąłem się za malowanie.

How a change influence ones creativity, right? As soon as I start selling my Warhammers collections and sweep the shelves clean, making some space for my naval flotillas for Dystopian Wars, to pull my Infinity forces from travelling foams and finally present on a prominent spot, in view… It’s all I needed to find my spark towards painting once again! I know, I know, that my quick and regular pace of posting withered rapidly, but if you follow my main blog you would know the cause – ruined holidays! All in all I shaked the paints, cleaned my wet palette and returned to painting.


A jest co, bo niedawno nabyłem kilka dodatkowych flot do Dystopian Wars, dwa startery do Firestorm Armada, sporo figurek z demobilu do Infinity i moja ostatnia duma kolekcji – Dreadball! – gra, na której bardzo mi zależy, bo mechanika jest świetna i mam ochotę zbudować małą gromadkę wiernych fanów, by móc sobie stworzyć małą, zabawną ligę… Tak więc kiedy inne rzeczy zeszły na drugi plan (*Choć oczywiście Thrullga naprawdę kończę, i wrzucę na dniach!*) wziąłem się za sklejenie i malowanie moich dwóch bazowych drużyn to tejże gry, zaczynając od zielonoskórych!

And there is plenty to paint as I lately purchased some new naval battlegroups for Dystopian Wars, two starters for Firestorm Armada, a lot of secon-hand miniatures for Infinity and the newest pride in my collection – Dreadball! – a game, that I am most inclined towards at the moment, because the system is great and I am aiming to infect some of my local players with it to start a little league on our own…. And so all the other projects got overshadowed (*But the latest, almost finished Thrullg will surely be done soon!*) as I assembled the models, sprayed on the basecoat and began my work with the greenskins!


Modele są… Łatwe. To taki pół-komplement, pół-krytyka, bo choć detale nie są złe, to daleko im do ostrości produktów ze stajni Games Workshop czy świetnych plastików do MalifauX. Jabky tego było mało, modele mają sporo nadlewek i drobnych wad, na tyle, że w sumie nie chciało mi się ich polerować i wyciąłem tylko największe i wziąłem się za malowanie – chcę mieć ich pomalowanych na solidny TT tak szybko jak to możliwe, bo jednak łatwiej zachęcać ludzi pomalownymi modelami, niż plastikowymi straszakami… Póki co, początek malowania pierwszego Orxa, choć „początek” to duże słowo na całkiem zaawansowane postępy w malowaniem. Podobał mi się oryginalny schemat czerni, stali i czerwieni, więc z niego nie zrezygnowałem, jedynie stonowałem trochę te kolory i dodałem brąz do skórzanych detali. W sumie jestem zadowolony z efektów jak na razie.


Models are… easy. It’s like, half of a compliment and half a criticism, because even if the details aren’t too bad, it is still far away from the sharpness and quality of Games Workshop or great plastics of MalifauX. If that wasn’t enough models have quite a lot of flaws, like big, long mold lines and tiny imprefections, so many that I just didn’t want to clean them all, and so just scraped away the biggest, most obvious ones and quickly began my painting – my aim is to paint them all fast to the level of solid TT, as soon as possible, mostly because painted minis are more magnetic to the people and make infecting players with the new game easier… I began with first of the Orxes, but ‘began’ is not a good word for quite a lot of work already put into its paintjob. I really like the original color scheme Mantic developed, the mixture of red, black and steel, and so I didn’t resign from it, just toning the colors down, desaturating them a bit and adding warm brown as a detail color for leather elements. So far I am quite content with the effect.

niedziela, 14 lipca 2013

Waiting for the camera...




Witam ponownie! Przydługa przerwa, wbrew pozorom, wcale nie oznaczała, że nic nie malowałem - powyżej przykład, ot, pracuję nad pierwszym Plaguebearer'em w koloracji wyblakłej, chorej skóry. Thrullg do mojej armii gatormenów jest prawie skończony (*jutro zagości na łamach bloga*) a na dodatek posklejałem co nieco, trochę modeli do armii demonów i moich Tau! Co do Nurgle'a.. Malowanie tego modelu jest bardzo przyjemne; Oczywiście to jeszcze Wip, ale bliżej końca niż początku - kontrastem dla jasnych barw modelu jest jego rdzawy miecz, wykrawędziowany ołówkiem, mocno utopiony w AK Water Effect, by się ładnie, chorobliwie lśnił. Jak widać, nie jest tak, że nic nie robiłem... Przerwa wynikała z innego powodu: Sprzedaży aparatu! Mój wysłużony Canon musiał odejść, a na razie czekam na dostawę nowego modelu. Powyższe zdjęcia są więc dość słabe, bo cyknięte prostą cyfrową małpką, niestety.

Welcome again! A bit of a longer brake, but after all, it did not mean that I painted nothing at all - here an example of my continuus work above, first of my Plaguebearers in pallid, sickly skin colors. Thrullg for my gatormen army is almost done as well (*tomorrow he will visit the blog*) and to add to that I actually assembled quite a lot of miniatures for both my custom cut deamons army and my Tau cadre! About Nurgle... Painting this model is very pleasurable; Of course it is still a WIP, but it's closer to the end than the beginning - a contrast for the pallid, pinkish and yellowish tones of the sick skin is delivered by a rusty sword, highlighted with a lead pencil and dipped heavily into AK Water Effect for deliciously sickly look and shine. So you can see, I in fact did quite a bit! The pause in the work comes from a different reason - selling of my camera! My faithful Canon had to go, and for now I am waiting for my new one to arrive. And so, the photos above are rather weak, because they are done with cheap digital cam, sadly.



A... I jeszcze sklejony Ripek!

Oh... And the assembled Riptide!