czwartek, 9 sierpnia 2012

The very start of my projects!

Witam gorąco na moim warsztacie. Pytanie pierwsze brzmi – dlaczego mnożyć byty? Nie jest przecież tak, że Fireant.pl nagle nie mogłoby tych postów w siebie zmieścić, ponieważ ramówka jest pełna i nie mam gdzie ich upchnąć. Czemu więc nowy blog? Z powodu dwujęzyczności… i po części, tematyki. Tak, to również będzie blog o figurkach, ale zamiast męczyć się z recenzjami, felietonami i docinkami skupię się na tym, co ja właściwie robię z tym hobby. Na moich armiach. Czemu teraz? Ponieważ – przynajmniej na razie – mam czas, mam wolny czas żeby codziennie zainwestować go odrobinę w malowanie i kreację moich miniaturowych sił zbrojnych.

Welcome warmly into my workshop! First question is - why multiplying the places? It's not like I suddenly have no place on Fireant.pl to squeeze in extra posts because I have something planned for every single day. Why a new blog then? Mostly, because of this; two languages... also, because of the aim of the blog. Yes, it is also a place dedicated to miniatures and wargaming, but instead of reviews, editorials and snides this place is going to focus on what I excastly do with my hobby. On my armies. Why now? Simply because - at least for the time being - I will be having more of the free time, enough to invest a part of it daily into painting and creating my very own miniature armed forces.


Zacznijmy więc od mojej armii Barona Gunthera Hossgarda (*przykro mi*) a dokładniej od jej kluczowych elementów - bohaterów. Powyżej praktycznie wszyscy dotychczasowi 'nazwani' herosi tejże armii, wliczając w to tytułowego Gunthera na piechotę (*kapitan z młotem!*). Jak widać, etap wysoce wczesny, wszyscy poklejenie na tyle ile potrzeba by było komfortowe malowanie - wciąż na złożenie czeka czarodziej ze szkoły magii metalu. Pomalowany jest kapitan Kloyd, dowódca Hossengardzkich Długich Mieczy - był eskperymentem, próbą pomalowania na ciemne, naturalne kolory; choć wygląda niezgorzej w rzeczywistości, ciężko uchwycić go dobrze na zdjęciu. Zresztą, stojący obok czempion baronii, egzekutor Friedrich reprezentuje początkowy etap malowania, w które będę mierzył - jak widać pracuję nad NMM efektem na mieczu oraz kolorach Stirlandu, w zamierzeniu znacznie żywszych niż w pierwszej próbie..

Let us begin with my Empire army of Baron Gunther Hossgard (*yes, I am sorry*) or to be more precise - it's key elements: the heroes. On the photo above you can see almost every 'named' hero in the force, including the titular Gunther on foot (*captain with the hammer*). As you can plainly see, it is still a very early step, all of them assembled as I need them to be comfortable with the painting - the wizard of the Metal Magic is however still waiting to be glued together. Fully painted is Captain Kloyd, the commander of the Hossengard Longswords - he was an experiment, an attempt to paint in a darker, more grim'n'grit tones; he looks better in reality than one can make him look on a photo. Next to him stood more recent miniature, the champion of the barony, executor Friedrich who shows first step of the painting scheme I am aiming at now - as you can see I am messing with NMM effect on the sword and the colors of Stirland, much more vivid and stark than the first attempt...



 A teraz przejdźmy do moich prac na Rapid Response, moją brygadą Tau (*z niecierpliwością czekam na nowy kodeks*). Powolutku rozkręcam ten biznes uzyskując trzy małe triumfy. Najpierw prawie całą dronę ukończyłem - i jestem zadowolony z efektu na tyle, by utrzymać ten schemat dla wszystkich następnych dron; mamy też tutaj podstawkę, prawie ukończoną. Kroot! Postanowiłem wynaleźć szybki sposób na malowanie skóry moich najemników, bo jest ich trochę. Zandri Dust na kolor bazowy, Ptraxi White do suchego pędzla po czym ciągniemy łoszem w kolorze Sepii od Vallejo by wygładzić i złagodzić rozjaśnienia po drybrush'u. Potem dwa razy laserunek, czerwony na 'włosach' oraz żółty na 'dziobku', ramionach oraz udach. Prosty sposób, a w miarę działa. A na koniec, nieostre zdjęcie fusion guna i plasmy - jestem zadowolony, nawet bardzo (*tylko lepsze zdjęcia muszę zrobić*) -  są blendy, są zdarcia farby, pasuje schematem do reszty i nawet popracowałem nad leciutkim OSL'em od purpurowego światła, wybranego dla detali do żółto-brązowego schematu.

And now let's move onto my work with Rapid Responce, my Tau cadre (*impatiently I am awaiting for a new codex*). Slowly I am making this business work, achieving three little triumphs. At first I amost finished the entire drone - and I am content from the outcome, enough in fact to keep the scheme for the rest of my drones; we can also see the base, almost finished as well. Kroot! I had to develop a simple and quick method for painting the skin of my mercenaries since there will be a few of them. Zandri Dust for a base, drybrushed with the Ptraxi White and washed with a Sepia Wash from Vallejo to smooth down and soften the hightlight after the drybrush. After that used two glazes, red on the 'hair' and yellow on the beak, thighs and shoulders. Simple method, quite effective. And at the end of the session, blurred photo of the fusion gun and plasma - I am content from them, even a lot (*just need better photos*) - have solind blending, weathering and paint chips, suting the color scheme of the rest of the model. Even worked a bit on a little OSL from the purple light chosen for details on this brown and yellow scheme.

I w ten oto sposób kończymy posiedzenie dnia dzisiejszego - wniosek? Zamiast kupować modele, muszę zainwestować w porządny aparat fotograficzny... No, to kończymy! Do miłego.

And that will be all for today session - conclusion? Instead of buying new models I should invest in a better photocmara.... well, that's all folk! See you later!

4 komentarze:

  1. Powodzenia na nowym blogu ale chyba niepotrzebnie:) Myślę, że spokojnie zmieściłbyś się na starym:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Długo nad tym myślałem drogi Inkubie, i tak naprawdę seperacja jest tylko w nazwie. To, czy post pojawi się tutaj czy na głównym blogu przecież nie wpłynie na produktywność obu miejsc. A oddzielenie ma swój cel, gdyż o ile mam werwę by na angielski tłumaczyć krótkie notki odnośnie malowania, to tłumaczenie całych recenzji czy większych tekstów... nie bardzo.

      A ten blog, z racji dwujęzyczności, dołączyć będzie mógł do internetowych klubów hobbystycznych, jak BOLS, Painter Tales etc. ;) Co jest zresztą moim zamierzeniem!

      Usuń
  2. Ja z moim blogiem też przeszedłem na dwujęzyczność, ale bardziej jako rozwinięcie i kontynuację niż jako całkowitą nowość. Zgadzam się, że taki ruch to dobry pomysł. Życzę tony ruchu sieciowego z zagramanicy!

    Pozdrawiam,
    red_gobbo

    OdpowiedzUsuń
  3. Drona baaardzo ładna. Inspiracje armią Bruno Rizzo? ;)

    Co do aparatu, nie wiem czy koniecznie potrzebujesz nowy sprzęt czy może coś tak banalnego jak statyw? Brak ostrości czy lekkie poruszenie nie dyskwalifikuje, imperialni wyglądają ok.

    OdpowiedzUsuń