czwartek, 25 października 2012

First member of the Fleshrippers!

Wczorajszy wieczór przyniósł zupełnie nieczekiwany rozwój wydarzeń w moim domowym warsztacie – zamiast zabrać się za wykańczanie mojego wybrańca Slaanesha poczułem nagłą potrzebę cięcia, piłowania, sklejania… I w ten oto sposób pojawiła się idea, koncept, natchniony żmudnym przeoraniem różnych tekstów odnośnie taktycznego zastosowania Marines Kakofonii, a mianowicie oddział tychże spaczonych zdrajców przeznaczony do walki wręcz, z odpowiednim aspirującym czempionem i samym lordem chałasu. Będą oni podróżować z klasą w swoim własnym transporterze Rhino, ale nie wszystko na raz – najpierw weźmy się za pierwszego przedstawiciela bandy, kryptonim: Jaś.

Yesterday evening brought up an unexpected turn of events as when I was settling down in my homely little workshop – instead of finishing up the painting of my Slaaneshi Chosen – I felt a sudden urge to hack, cut, saw and glue… And so an idea was born, a concept inspired by thorough plough through internet texts on Noise Marines tactical usage, coming up with the plan to make a squad dedicated to close combat filled with deranged traitors, all with aspiring champion and the Chaos Lord himself. And of course they will ride to battle with class on their custom Rhino, but can’t do everything at once so… for now let me represent you the first member of the band, cryptonym: Johny.




Jak widzicie, Jasio jest zdecydowanie miłośnikiem rozpruwania flaków – żeby to odpowiednio podkreślić, zamiast ręki otrzymał wielki kawałek brutalnie wyglądającego ostrza, scheda po nowym modelu Talosa. Korpus wykorzystałem standardowego marines’a, gdyż do mojego malowania wolę mieć mniej pierdół po drodze i solidne, płaskie powierzchnie. Jeżeli jednak mutacja nie jest dość chaosowa, to naramiennik od Kromlecha z serii Bedlam Fraternity, soniczny hełm oraz plecaczek z serii Biohazard od Maxmini z pewnością poprawiają ten wizerunek. Ponieważ krwawiące mięsko to motyw przewodni całej armii, a na dodatek od pasa w dół model był dość pusty, ukradłem szmatki z mięskiem i nożami od Krootów, pasują aż miło.

As you can see our Johny is surely a fan of ripping guts – as if it isn’t pointed out clearly enough, instead of an arm I bestowed upon him a brutally looking piece of balde, a bit that I had left from the new box of Talos. I used a standard, loyalist marine body simply because for my painting scheme I prefer a smooth surfaces, without all this decorum of Chaos coming under the brush. However, if the mutation isn’t enough to spell “Chaos” to the bystander, I added a shoulder pad from Kromlech series, Bedlam Fraternity and a Sonic Helmet plus Biohazard backpack from Maxmini, assured that they mix together well and make a proper chaos look for the model. And since bloody meat is somehow a leitmotif for the whole army I stole the rugged clothes with bones, knives and meaty bits from Kroots, fitting in passably.

poniedziałek, 22 października 2012

Chosen of Slaanesh and The Frozen South Navy!



Nareszcie udało mi się odrobinę ustatkować z moim zarządzaniem czasem i ponownie powróciłem do codziennych sesji malarskich, ot, godzinka dziennie dla poprawienia krążenia krwi i relaksacji umysłu. Tym bardziej, że czas goni, ledwo tydzień został na skończenie malowania mojego pierwszego wybrańca chaosu Slaanesha na comiesięczny konkurs naszego zacnego forum, Gloria Victis. Nie opieprzając się zatem wziąłem się do pracy. Po pierwsze, podobał mi się koncept metalu topniejącego w skórę, popularny motyw dla odświeżonego Chaosu, więc metaliczne przewody i ‘gluty’ pomiędzy hełmem a naramiennikami maznąłem na metaliczy i zacząłem łoszować, laserunkować i smyrać pigmentem – jako że ciągle wysycha, wciąż trochę roboty przy detalach mnie tam czeka. Udało się pomalować całkiem znośnie oczko na klacie oraz dokończyłem szmatkę między nogami zgodnie z założeniem, na jaśniejszy błękit przepleciony turkusem i różem. Ponadto wziąłem się za wykończenia na nóżce, na razie bazowy metalik i trochę łoszy zanim będzie to pieścił.

Finally I manager to settle my time management and was able to get into daily painting session, you know, an hour a day do fix the blood flow and relax the mind properly. More so, since the deadline for our local WH40k forum – Gloria Victis - monthly painting contest comes to an end within a week and I still have to finish my first Chaos Chosen of Slaanesh. Without further messing around I got to work! First of all I enjoy the idea of the fleshmetal, a new and popular motive on all newly released Chaos miniatures, and so the cables and the gooey parts around the helmet are painted in metallic with heavy glazing and washing – since it’s still drying up I have to wait before polishing the details any further. I managed to finish a moderately passable eye on the chest and finish up the piece of cloth between his legs, changing the blue into a multi-hued piece of light turquoise, blue and pink, all outlined by almost white trim. Also began working on the daemon-head ornament on the leg, base and some washes for a start.


Ponadto, jako że szykuje się możliwość częstszego, ba, regularnego nawet pomykania w Dystopian Wars wziąłem się powoli za malowanie moich flotylli. Na początku klasycznie, próba określenia schematu, i myślę o błękitach z brązem.

And to add to that, since it seems I will finally have a chance to play Dystopian Wars more often, bah, maybe even regularly, I got to begin the painting of my flotillas. For a classic start, a try-out of a chosen painting scheme, thinking of blues and browns.